Wyjazd z rana do Warszawy w poszukiwaniu wakacyjnego zarobku. Niestety nie udało się, ale przynajmniej wyszedłem na rower. Od czasu wypadku coś mało razy byłem.
Długo nigdzie nie byłem na rowerze. Jakoś po tych śniegach nie mogłem się zebrać do kupy żeby gdzieś popedałować. Na ratunek przyszedł Jasiek, który zaproponował mi krótką rekreacyjną taskę po KPN. Przy okazji poszperaliśmy w opuszczonych chatach porozrzucanych tu i ówdzie oraz mieliśmy szczęście poobserwować dwie sarenki.
Przedwczoraj umówiłem się z ojcem na wycieczkę rowerową. Nie była żadnego planu poza założeniem, że jedziemy po terenie KPN. Spotkaliśmy się na Roztoce, omówiliśmy na szybko plan trasy i wyruszyliśmy w stronę Cybulic zobaczyć Fort VII i Fort VIII twierdzy Modlin. Niestety "ósmy" okazał się być wojskową placówką i nie mieliśmy tam wstępu. Zajechaliśmy później do Kazunia nad jeziorko. Po krótkim odpoczynku i rozmowie z miłymi dziewczynami pognaliśmy w stronę Palmiry, gdzie się rozstaliśmy i każdy pojechał w stronę swojego domu.
Pogoda była wprost idealna na taką wycieczkę po lesie.
Razem z Jasiem wybraliśmy się na małą wycieczkę krajo(laso?)znawczą. Odkryliśmy świetne miejsce z naturalnymi hopkami i zajefajnymi zjazdami. Coś mi mówi, że częściej będziemy odwiedzać to miejsce :)
Umówiłem się z Adamem na zobaczenie KL Warschau oraz bunkra przeciwlotniczego LS Deckungsgraben. Umówiliśmy się na 16:00. Ja jednak skończyłem ok. czternastej. Miałem więc dwie godziny dla siebie. Mając pod ręką rower, wybrałem się na zdobywanie Waypointów. Odwiedziłem Nowe Miasto, fort Traugutta, Cytadelę, Kolską, zakłady sanitarne, starą bocznicę przy dworcu Warszawa Główna oraz w.w. KL Warschau.
Następnie wraz z Adamem pojechaliśmy zobaczyć na własne oczy tunele, w których znajdowały się komory gazowe KL Warschau wykorzystywane do masowego zabijania warszawiaków.