Przedwczoraj umówiłem się z ojcem na wycieczkę rowerową. Nie była żadnego planu poza założeniem, że jedziemy po terenie KPN. Spotkaliśmy się na Roztoce, omówiliśmy na szybko plan trasy i wyruszyliśmy w stronę Cybulic zobaczyć Fort VII i Fort VIII twierdzy Modlin. Niestety "ósmy" okazał się być wojskową placówką i nie mieliśmy tam wstępu. Zajechaliśmy później do Kazunia nad jeziorko. Po krótkim odpoczynku i rozmowie z miłymi dziewczynami pognaliśmy w stronę Palmiry, gdzie się rozstaliśmy i każdy pojechał w stronę swojego domu.
Pogoda była wprost idealna na taką wycieczkę po lesie.
Razem z Jasiem wybraliśmy się na małą wycieczkę krajo(laso?)znawczą. Odkryliśmy świetne miejsce z naturalnymi hopkami i zajefajnymi zjazdami. Coś mi mówi, że częściej będziemy odwiedzać to miejsce :)
Umówiłem się z Adamem na zobaczenie KL Warschau oraz bunkra przeciwlotniczego LS Deckungsgraben. Umówiliśmy się na 16:00. Ja jednak skończyłem ok. czternastej. Miałem więc dwie godziny dla siebie. Mając pod ręką rower, wybrałem się na zdobywanie Waypointów. Odwiedziłem Nowe Miasto, fort Traugutta, Cytadelę, Kolską, zakłady sanitarne, starą bocznicę przy dworcu Warszawa Główna oraz w.w. KL Warschau.
Następnie wraz z Adamem pojechaliśmy zobaczyć na własne oczy tunele, w których znajdowały się komory gazowe KL Warschau wykorzystywane do masowego zabijania warszawiaków.
Dzisiejsza wycieczka planowana była głównie z myślą o Waypointach znajdujących się na terenie KPN. Do znalezienia miałem 6 punktów. Niestety namierzyłem tylko 4. Dwa ostatnie nadal pozostają w ukryciu. Jednym z nich jest opuszczona szopa we wsi Kępiaste, której nie mogłem znaleźć, a drugi na Wystawce. Waypoint na Wystawce był dla mnie niestety nieosiągalny przez bagnisko, które to pojawiło się na całym terenie i uniemożliwiało mi jakiekolwiek operacje na tym terenie bez woderów. Udało mi się dziś zaobserwować trzy łosie, dwie sarny, kilka zaskrońców i żmij oraz dwa zajęce.
W końcu na niebie pojawiło się słoneczko. Korzystając z zaistniałej sytuacji postanowiłem wyjść trochę pokręcić. Plan był prosty - pojechać w stronę Powązek i obcykać nowe ciekawe trasy. Pech chciał, że trafiłem na ścieżki wykorzystywane przez konie i był tam praktycznie sam piach. Szybko zmieniłem plan i jednak pognałem w znane mi strony. Przejeżdżając obok Julinka przypomniałem sobie o waypoincie, który się tam znajduje. Wyszukałem szybko ścieżkę do wjazdu, spisałem kod i wróciłem na szlak. Potem już pojechałem ulicą z Leszna do domu. Ogólnie nie jestem zadowolony z przebytych kilometrów, ale jazda w błocie i piachu naprawdę mnie wykończyła :(